DREWNO.PL - Portal branży drzewnej - ogłoszenia
 

sytuacja finansowa LP

Nie mam zastrzeżeń co do pracy leśników (sam nim jestem z wykształcenia), co do wynagrodzenia też nie mam (po prostu sam zarabiam znacznie więcej niż średnio zarabia się w LP), ale pomyślmy, co czuje zwykły pracownik w prywatnej firmie, gdy czyta zacytowane z tekstu powyżej informacje:
"Naszych dodatkowych obciążeń nie odczuli pracownicy – zgodnie z planem wprowadziliśmy podwyżkę dla jednej trzeciej załogi, wypłaciliśmy także już trzy nagrody kwartalne. Od 1 listopada tego roku podnosimy również wartość punktu o 70 zł."
Pytanie brzmi: kto w prywatnej firmie dostał "już trzy nagrody kwartalne"???.
Każdy, kto taką pracę ma, wie, że pracuje się za wypłatę. Nie ma premii kwartalnych, nie ma dnia leśnika, trzynastki, premii świątecznych, noworocznych, ani tym bardziej podwyżek dla 1/3 załogi. Bo tak jest w NORMALNEJ, zwykłej robocie, do której chodzi przeciętny Kowalski.
Nie oszukujmy się. Wszystkie protesty przed prywatyzacją LP (która w żadnym wypadku nie oznacza przejęcia ich przez prywatnego właściciela!!! - co jest zwykłym ogłupianiem społeczeństwa), to paniczny lęk przed utratą obecnego status quo. To lęk przed bacznym przyjrzeniem się kosztom i ucięciem tego, co z punktu widzenia owego Kowalskiego jest niewytłumaczalne i niespotykane.

Druga sprawa: Gdy zaczynałem studia na WL SGGW, na wykładzie inauguracyjnym, były dyrektor pan Janusz Dawidziuk, powiedział, że Polska jest krajem który ma najwyższą liczbę leśników w przeliczeniu na jednostkę powierzchni (czyli np na 1000ha)
To nie jest zaszczytny rekord, a dowód na to, że sytuacja utrzymywana jest w sposób absolutnie sztuczny.

Trzecia sprawa: prowadziłem ostatnio szkolenie w jednym z nadleśnictw. Przez pół roku pozbawione było nadleśniczego. Jego obowiązki (ale też i swoje) pełnił zastępca. I dał sobie radę. Doskonale.
Nadleśniczy wrócił i wszystko "wróciło do normy".
Co by się jednak stało w prywatnej firmie po takich wydarzeniach?
Każdy rozsądny i liczący się z wydatkami właściciel, zrobiłby kierownikiem jednostki zastępcę (nawet dokładając mu parę złotych), a byłego kierownika zwolnił. W ten sposób mniej wyłożyłby z własnej kieszeni a i zastępcę uszczęśliwił. Losem "byłego" (który z ekonomicznego punktu widzenia jest zbędny) z pewnością by się nie przejmował, bo po co płacić komuś, bez kogo i tak jest bardzo dobrze???
I teraz puenta: Zgadnijcie Państwo kto wyciągnął takie wnioski??? Otóż nie ja, a ów zastępca (po prostu człowiek zna realia pracy poza LP, w prywatnej firmie).

Żeby nie było: jestem jak najbardziej zainteresowany jak największym zatrudnieniem w LP. Sprzedaję produkt, którego potencjalnym nabywcą jest każdy leśnik. Staram się po prostu dołożyć głos w dyskusji.

Pozdrawiam

Robert [67]Odpowiedz na ten komentarz2014-11-05 10:13:23

Zgłoś nadużycie

REKLAMA

REKLAMA

REKLAMA