- 10 sierpnia 1992 roku około godziny 16.30 w wagonie pociągu relacji Poznań-Krzyż wyjeżdżającym ze stacji Miały zablokowały się hamulce, które zaczęły sypać iskrami – wspomina Hieronim Adamczewski, nadleśniczy Nadleśnictwa Potrzebowice. – Na odcinku 5 kilometrów przy torach kolejowych w kilku miejscach pojawił się ogień. Początkowo pożar był przyziemny, ale szybko się rozprzestrzeniał i po pół godzinie objął również korony drzew (momentami przesuwał się z prędkością 5 kilometrów na godzinę).
Wobec takiego żywiołu ludzie byli bezsilni. Panujące warunki atmosferyczne – susza i wysoka temperatura powietrza – powodowały, że mimo ogromnego zaangażowania wielu osób, pożaru nie dawało się ugasić. Ewakuowano puszczańskie wsie, ratowano siedzibę Nadleśnictwa Potrzebowice, istniało zagrożenie, że ogień dotrze do Wielenia, Wronek i Międzychodu.
- Wyjeżdżając do pożaru w Puszczy Noteckiej nie wiedzieliśmy, że przy tak szalejącym żywiole ludzie nie będą mogli pomóc – mówi Ryszard Standio dyrektor RDLP w Pile, przed 20 latami nadleśniczy Nadleśnictwa Złotów - Szalejący żywioł mogła powstrzymać jedynie potężna ulewa, o którą modlili się mieszkańcy wsi Toporzyk z księdzem Klemczakiem. I udało się, po północy spadł rzęsisty deszcz i ugasił pożar. Gdyby nie ta ulewa rozmiary pożaru byłyby wielokrotnie większe.
Pożar trwający osiem godzin został ugaszony siłami natury. Jak powtarzają do dzisiaj uczestnicy tamtych wydarzeń: „Stał się cud”. W ciągu kilkudziesięciu minut spadło 30 litrów wody na metr kwadratowy.
- Na pożarzysku byłem po dwóch dniach. Jego widok przerósł moje wyobrażenie. Pamiętam stojącą chmarę jeleni, na łące między Wieleniem a Potrzebowicami. Był środek dnia, a one nie miały odwagi schronić się w zgliszczach – wspomina Standio.
Leśnicy ze wszystkich nadleśnictw RDLP w Pile bardzo szybko przystąpili do porządkowania i odnawiania pożarzyska.
- Przy pozyskaniu prawie miliona metrów sześciennych drewna w szczytowym momencie pracowało 5 tysięcy osób – mówi Piotr Kępa zastępca nadleśniczego Nadleśnictwa Potrzebowice. - Równolegle z pracami pozyskaniowymi wykonywano plany zagospodarowania pożarzyska. Jeszcze wiosną 1993 roku przystąpiono do prac odnowieniowych. Na pożarzysku zostało posadzonych 80 milionów sadzonek. Zmieniony został skład gatunkowy lasu – obecnie 75 proc. stanowi sosna, a pozostałe to domieszki brzozy, modrzewia, dębu i świerka.
- Była to znakomicie zaplanowana i zorganizowana praca, która doprowadziła do tego, że po trzech latach rósł nowy młody las ze składem gatunkowym dostosowanym do możliwości siedliskowych i lepszym zabezpieczeniem przeciwpożarowym – stwierdził podczas Dni Lasu dyrektor RDLP w Pile.
Opinię o dobrze wykonanej pracy przez pilskich leśników podzielali też goście uroczystości. - Leśnicy polscy wyciągnęli wnioski z pożaru w nadleśnictwach Potrzebowice i Rudy Raciborskie - stwierdził wiceminister środowiska Janusz Zaleski. – Po tych tragicznych wydarzeniach w Lasach Państwowych został zbudowany bardzo dobrze działający system wykrywania pożarów lasów, dzięki czemu w ostatnich latach w polskich lasach nie odnotowano dużych pożarów. - Leśnicy pilscy odnieśli sukces, bo las na pożarzysku został odbudowany i wspaniale rośnie. Wszyscy możemy być dumni z tego osiągnięcia – dodał zastępca dyrektora generalnego LP ds. gospodarki leśnej Jan Szramka.
Podczas Dni Lasu związkowcy Związku Leśników Polskich w RP Regionu Pilskiego otrzymali sztandar, który przekazał Jerzy Przybylski przewodniczący ZLP w RP na ręce przewodniczącego regionu Włodzimierza Wojtczaka. Wręczono także odznaki honorowe „Za zasługi dla ochrony Środowiska i Gospodarki Wodnej”, Kordelasy Leśnika Polskiego i odznaczenia związkowe.
W uroczystości uczestniczyli także m.in. parlamentarzyści, dyrektorzy regionalnych dyrekcji LP w Poznaniu, Szczecinie i Szczecinku, byli dyrektorzy RDLP w Pile, przedstawiciele służb mundurowych, leśnych związków zawodowych, PZŁ, przemysłu drzewnego i zakładów usług leśnych.