Płaca minimalna dla Polaków

Piotr Malinowski z Oleśnicy połowę roku spędza na kontrakcie w Niemczech. Ostatnio pracował tam przy budowie ośrodka wypoczynkowego nad Bałtykiem. Układał kafelki, zajmował się hydrauliką i rozbiórką starych murów.
Twierdzi, że Polacy bardzo stracą po wprowadzeniu płacy minimalnej dla obcokrajowców. – To będzie tylko pozorna ochrona naszych praw socjalnych, a tak naprawdę w białych rękawiczkach przegonią nas z rynku – twierdzi Malinowski. – Kto zatrudni Polaka, jeśli będzie musiał zapłacić mu tyle samo co Niemcowi? Teraz niemieckim przedsiębiorcom opłaca się współpracować z polskimi, gdyż nasi robotnicy godzą się na wynagrodzenie o połowę niższe od niemieckich. Po wyrównaniu płac będzie można konkurować tylko jakością wykonanej pracy.

Marek Nawara, prezes sekcji budowlanej Dolnośląskiej Izby Gospodarczej, twierdzi, że uda się to tylko tym, którzy mają odpowiedni sprzęt i zajmą się takimi usługami, których Niemcy nie chcą się podjąć. – Oni skonstruowali system, który bardzo skutecznie chroni rynek. Nie sposób zdobyć zezwolenia, więc polskie firmy nie są generalnymi wykonawcami budów. Wykonują czarną robotę jako podwykonawcy – wyjaśnia Nawara. – A niemieckim firmom nikt w Polsce nie robi takich trudności.

Sami Niemcy inaczej na to patrzą. Michael Korff, właściciel zakładu w Wojnarowicach pod Sobótką, twierdzi, że nowe regulacje są korzystne dla Polski, bo zostanie w ten sposób zahamowany odpływ naszych fachowców na Zachód. Jego zdaniem Polacy – zamiast emigrować za chlebem – zostaną u siebie i zajmą się rozwojem gospodarczym kraju. – Tylko wtedy polska gospodarka będzie w stanie stawić czoła wyzwaniom globalizacji – mówi Korff.

Agata Ałykow